Ponad dwa lata temu zawitała do nas nowa generacja konsol: Xbox Series X/S oraz Playstation 5. Jak żadna inna generacja konsol, dziewiąta do dnia dzisiejszego ma problem z dostarczeniem nam, graczom, tytułów które pokazały by moc i możliwości sprzętów, które tak nachalnie były nam reklamowane. Na razie takich blockbusterów brakuje.

Jednakże nie przeszkadza to mniejszym deweloperom delikatnie podgryzać tort sukcesu. Taką firmą niewątpliwie jest Blue Twelve z Francji, liczące zaledwie około 20 osób. Studio te, we współpracy z Annapurna Interactive (California), odpowiedzialnym m.in. za The Artful Escape (recenzja: https://kocigraj.com/the-artful-escape/) przygotowali w zeszłym roku grę Stray. Opowieść o kocie w cyberpunkowej otoczce.

Tak jak wspomniałem wyżej, Stray (zabłąkany) to opowieść o beztroskim kocie (na potrzeby recenzji nazwijmy go imieniem jednego z moich kotów: Mruczysław), który w wyniku niefortunnego ,,potknięcia” znalazł się w dziwnym świecie z początku wydawałoby się, że opustoszałym. Szybko okazuje się, że nasz mruczek zawitał do świata robotów z ludzką świadomością oraz ich wrogów: zurków, przypominających ziemniaka oraz będących jedynymi po ludzkości, organizmami żywymi, czyhających na ich życie. W tych niesprzyjających okolicznościach, dla naszego Mruczysława właśnie rozpoczęła się przygoda powrotu na powierzchnię.

Stray to gra platformowa, w której przemierzamy różne poziomy miast oraz kanałów, w iście koci sposób, bo wdrapując się po rurach, gzymsach czy wentylatorach, otwierając sobie drogę czynnościami typu: zjazd w wiaderku, przewrócenie drewnianej belki czy czmychnięcie przez dziurę w szybie. Stray zawiera również elementy zręcznościowe (przeciwnicy) oraz delikatne elementy zagadkowe. Wartym podkreślenia jest tutaj środowisko oddane naszemu kotkowi. Twórcy zatroszczyli się by oddać ,,kotowatość” zarówno samego stworzenia jak i jego predyspozycji. Dlatego też, będziemy mogli rozgościć się na czyichś kolanach (żeby się zdrzemnąć), podrapać kanapę bądź dywan, a nawet jak na kota przystało, bez żadnego powodu i celu spierdzielić doniczkę czy puszkę z farbą.

Jednakże elementem wiodącym w Stray, który tak naprawdę czyni ten tytuł wyjątkowym jest fabuła. Nasz mruczek w pewnym momencie trafia na robota B-12, który zostaje wyposażony w sztuczną inteligencję. Ten posiada pewien strzępek informacji, choćby taki, że kiedyś tam pomagał jakiemuś naukowcowi. Ten mając nadzieję na pozyskanie dodatkowych wspomnień obiecuje kotkowi wydostać się na powierzchnię. W trakcie przemierzania miasta robotów, mruczek wraz z pomocnikiem dowiadują się o małej grupie robotów, których celem było znalezienie drogi na upragnioną powierzchnię. I wokół tego tematu będzie kręcić się cała historia Stray.

Główny wątek fabularny to taki kręgosłup całej opowieści do którego podłączone są proste zadania poboczne, będące swego rodzaju nerwami, dającymi bodziec do kręgosłupa. Zadania poboczne zostały tak skonstruowane, by utwierdzały nas w tym, że postaci jakie napotkamy, pomimo ich robotyczności, są nad wyraz ludzkie. Przyjdzie nam szukać zeszytów muzycznych, kwiatków, włóczki dla babuleńki wielbiącej tkać szaliki. Wszystkie te zadania będą sprowadzać się do uzmysłowienia, że w życiu ważne są drobne gesty, dobre uczynki i miłe chwile, którymi trzeba się cieszyć!

Kolejnym elementem, który czyni Stray grą wyjątkową jest jej oprawa graficzna. Cyberpunk kojarzy się z jednej strony z ciasnymi, ciemnymi zaułkami i lekką niechlujnością a z drugiej strony mgłą, neonami i dużą ilością technologicznych rozwiązań. I tak też jest w Stray. Z jednej strony jesteśmy otoczeni cyberpunkowym eko systemem, ale znajdą się miejsca w grze, gdzie ludzkość robotyczna zachowała wieź z naturą.

Po tym co Annapurna Interactive odwaliła w The Artful Escape w zakresie oprawy dźwiękowej, byłem pewien, że w Stray będzie równie zacnie. I się nie pomyliłem. To co dociera do naszych uszu fantastycznie współgra zarówno z tym co się dzieje na ekranie jak i z całym ekosystemem przedstawionym w produkcji. Bardzo ciekawie rozwiązane wypowiadane przez postaci dialogi. Nie ma tutaj wypowiadanych dialogów w języku angielskim. Te zostały zastąpione bliżej nieokreślonym bzyczeniem, buczeniem. Pierwszym, z czym ten sposób wyrażenia dialogu mi się skojarzył to gry jRPG na przenośne konsolki typu Nintendo DS czy 3DS.

Jeszcze przed podsumowaniem muszę napisać, że jeżeli połączymy to wszystko (fabuła, styl graficzny, oprawa audio) w całość, to wychodzi całkiem dobra produkcja z dającym dużo do myślenia przekazem.

Podsumowanie

Podsumowanie Stray nie do końca jest zero jedynkowe i oczywiste. Z jednej strony dostaliśmy fantastyczny powiew świeżości do skostniałych mechanik. Natomiast z drugiej strony tu i ówdzie czuć, że Stray nie może konkurować z grami triple A (np. niektóre uproszczenia graficzne, długość rozgrywki, wielowątkowość). Nic dziwnego, skoro Stray tworzony był przez około 20 osób młodego studia BlueTwelve z Montpellier. Dlatego też, Stray po pierwsze nie należy porównywać do gier deweloperów dysponującymi praktycznie nieograniczonymi możliwościami finansowymi, a po drugie do deweloperów zdecydowanie bardziej doświadczonych.

Niezależnie od powyższego takich gier jak Stray od dawien dawna brakowało na konsolach. Gier, które może nie są w stanie dorównać oprawą do gigantów, ale niosą ze sobą swego rodzaju kaganek urozmaicenia w skostniałym świecie gier na konsole.

3 komentarze

  1. Świetna gierka. Ciekawie wplątane kocie życie w apokaliptycznej cyberpunkowej otoczce. Brakuje powiedzmy wykorzystania kociego potencjału w postaci ich instynktów. Jakieś extra uszy czy lepsza wizja w ciemnych zaułkach :D. Bawiłem się przy tej grze bardzo dobrze. A jeśli chodzi o oprawę graficzną, nie jest źle, jeśli oglądamy z bliska przedmioty itp to widać, że to nie Cyberpunk 😀 ale dzięki temu da się grać na praktycznie każdym komputerze a nie ma co ukrywać, że widoki szczególnie z góry lub nie które światła i ciebie dają zdumiewająco dobre efekty. Dobrze się gra na TV w 4K ale przez PC, wygląda to naprawdę dobrze.

Dodaj komentarz