Inside był dla mnie połączeniem interpretacyjnym zjaranych poetów z ciężarem prozy gułagowej. Mocne, mroczne i dające dużo do myślenia
Mroczny Indyk? Duża część odpowiedziałaby: Limbo. To prawda. A ten drugi tytuł, równie mroczny co ten pierwszy? Inside? No pewnie! I właśnie ten tytuł miałem przyjemność ostatnio ograć. Czy warto poświęcić 2 godziny dla drugiej gry od studia Playdead? Zapraszam do recenzji.
Playdead, z siedzibą w Kopenhadze zostało założone w 2006 roku. W 2010 r. wypuściło bardzo niepokojący, dawno nie widziany pod względem klimatu, tytuł: Limbo. Gra zebrała bardzo dobre oceny, w wyniku czego fani produkcji wyczekiwali kolejnego kroku duńskiego studia. Musieliśmy poczekać 6 lat, aż tzw. Project Two, przekształcił się w Inside i został wypuszczony na szerokie wody 7 lipca 2016 roku.
Inside to specyficzna gra platformowa, w której zacięcia platformówki brak. Uważam, że to raczej historia z poruszaniem się i skakaniem. Wszystkie aktywności, które przyjdzie nam wykonać służą przede wszystkim pchaniu do przodu opowieści. Z tego też względu, elementów platformowych jest tu jak na lekarstwo, zaś zagadki są na tyle proste, by nie wytrącić się z klimatu produkcji.
Playdead lubi prostotę. Świadczą o tym zastosowane mechaniki, kolory i aranżacja (menu, sterowanie i brak intro). W Inside wcielamy się w postać 10 letniego (na oko) chłopca, który z niewyjaśnionych przyczyn ląduje w lesie. Po kilkunastu sekundach zdajemy sobie sprawę, że chłopak trafił do ściśle strzeżonego terenu, obozu z którego wywożeni są ludzie. Z uwagi na historię naszego narodu, do głowy przychodzi tylko jeden, tragiczny obraz. I coś w tym jest, bo chłopak którym sterujemy staje się celem bezwzględnych strażników. A bezwzględność ta nie raz i nie dwa spowodowała grymas niezadowolenia na mojej twarzy. Nie chcąc psuć ,,zabawy” z obcowania z tym tytułem wspomnę jedynie, że przyjdzie nam zwiedzić tereny, które łączyć będzie element tajemniczości, makabryczności i przygnębienia.
Audio wizualnie Inside prezentuje podobny sposób przedstawienia historii co Limbo. Przez całą opowieść będą towarzyszyć nam odcienie szarości i bieli z delikatnymi przerywnikami na kolor granatowy. Zaś ścieżka dźwiękowa będzie dawała o sobie znać przede wszystkim w momentach zagrożenia życia naszego bohatera, co dodatkowo spotęguje nasze doznania.
Na początku napisałem, że Playdead lubi prostotę. Nie można tego powiedzieć o fabule ich produkcji. Inside w zakresie opowiedzianej historii nie jest oczywisty. Jest to tego typu pozycja, którą można rozumieć na kilka sposobów i każdy z nich może być prawidłowy. Dla tych, którzy lubią sobie dopowiadać i filozofować, będzie to pozytywny aspekt. Dla tych, którzy lubią mieć wszystko wyłożone jak kawę na ławę, fabuła będzie zagadkowa i może okazać się niezrozumiała.
Inside określiłbym takim fillerkiem, między bardziej wymagającymi tytułami. Albo taką odskocznią od ukończonych dopiero co potężniejszych tytułów. Inside to taki wdech powietrza, który pozwoli odciąć się od innej, bardziej absorbującej gry. Jest takim przystankiem przed kolejnym, poważniejszym wyzwaniem. Ale należy pamiętać, że dla osób wrażliwszych emocjonalnie będzie grą cięższą pod względem klimatu.
2 komentarze
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Świetna gra na jeden wieczór. Niby w swojej abstrakcyjności bardzo dosłownie, ale z drugiej strony zostawia spory margines do własnej interpretacji. Osobiście grało mi się lepiej niż w Limbo. I jak napisałem, gra “na raz”, ale do której po kilku miesiącach można wrócić.
Jak dla mnie 8/10.
Zgadzam się w całej rozciągłości! Gra która daje do myślenia. A punkt widzenia może być zgoła inny. Szkoda że twórcy na samym końcu po napisać nie zrobili czegoś w stylu: a my uznaliśmy że wyjaśnienie gry jest takie….i wskazują jak oni to widzą.