Raz na jakiś czas lubię powrócić do dwóch gatunków gier lat 90tych i z początku nowego millenium i pomimo posiadania wielu maszynek do gier, akurat te dwa gatunku sprawiają mi największą przyjemność: gry RTS/ekonomiczne i gry przygodowe point and click. W przypadku pierwszego gatunku jedna gra ma, nie wiedzieć czemu, szczególne miejsce w moim sercu: Theme Hospital.

Tym większa przyjemność przypomnienia tytułu, ponieważ nie aż tak dawno temu zostało wydane Two Point Hospital przez Two Point Studios, założone m.in. przez byłych pracowników Bullfrog.

Bullfrog, brytyjski producent gier komputerowych zasłynął z takich hitów jak Syndicate, Dangeon Keeper, Magic Carpet czy omawiany dzisiaj Theme Hospital. Firma została założona przez Petera Molyneux i Lesa Edgara w 1987 roku. Czytelnicy młodszego pokolenia mogą kojarzyć Petera ze świetnego Fable.

Theme Hospital to gra o zarządzaniu szpitalami i jako dyrektor owych, zostajemy wrzuceni w wir przeróżnych sytuacji i zdarzeń, które mają doprowadzić do naszej klęski. Ale my się nie damy! Jako główny zarządzający, spoczywa na nas obowiązek stworzenia szpitala przed wszystkim sprawnego i efektywnego.

Rozpoczynając przygodę ,,w doktora,, wszystko wydaje się być proste: stawiamy recepcję, internistę i kilka gabinetów: psychiatrę, aptekę, ,,odpowietrzacz głowy,,. Sprawny konserwator powierzchni poziomych, kilka grzejników, parę kwiatków i przez pierwsze misje przebijamy się jak strzała Robin Hooda przez…. inną strzałę (takie nawiązanie do jedynego słusznego Robina z Sherwood z Kevinem Costnerem).

Pozostając na chwilę przy mechanice gry: naszym celem jest jak najlepsze rozdysponowanie przekazanej powierzchni i takie zarządzanie finansami, by pod koniec roku nie być pod kreską. Tak więc, stawiamy gabinety, wyposażamy je, zatrudniamy lekarzy, recepcjonistki, sprzątaczy i przystosowujemy korytarze (ławki, automaty z napojami, kwiatki, grzejniki). Czyli mamy do czynienia z czystą postacią gry strategiczno-ekomonicznej.

Ciekawym systemem jest rozdzielenie lekarzy na specjalizacje: psychiatra, naukowiec, chirurg i lekarz bez specjalizacji. Dla niektórych gabinetów wymagany jest lekarz z konkretną specjalizacją. Dlatego też, musimy posiadać odpowiedni personel ,by w sposób prawidłowy leczyć ludzi. I wszystko byłoby w porządku, gdyby w którejś misji, pozbawiono nas zatrudnienia większej ilości doktorów ze specjalizacjami. I tutaj na ratunek przychodzą sale szkoleniowe- mamy np. jednego chirurga z tytułem doktora, który będzie uczył innych mniej doświadczonych lekarzy.

Bardzo ciekawie zostały przygotowane wyzwania dla gracza. Przez pierwsze 3-4 misje gra w sposób delikatny wprowadza i przyzwyczaja nas do mechaniki, by w kolejnej misji wystawić nas na prawdziwą próbę. Nie ukrywam, że przy pierwszym podejściu do gry, a było to gdzieś w 1999 r. pierwsze misje były zadziwiająco proste, ale kolejne dwie stały się dla mnie czymś nie do przejścia. Wówczas nie zrozumiałem tej gry.

A jak wyglądają te wyzwania. Są one podzielone na dwie strefy, które prowadzą do ogólnie rozumianego sukcesu. Pierwsze, finansowe: musimy dbać o to, by się nie zadłużyć szpitala i stanowić swego rodzaju wzór do naśladowania: rozsądnie zakupywać kolejne powierzchnie dostępne na mapie, panować nad ogrzaniem szpitala w okresie zimowym, kontrolować gaże lekarzy. Druga, wizerunkowa: należy stawiać nowoczesne urządzenia, non stop kontrolować ich stan i w razie potrzeby je naprawiać, podlewać kwiaty, dbać o ciepło w okresach zimowych, zadowalać lekarzy (jakkolwiek to brzmi).

Każda misja okraszona jest pewnego rodzaju super wyzwaniami, których wykonywanie dostarczy nam dodatkowych pieniędzy, ale przede wszystkim podniesie status naszego szpitala: odwiedziny burmistrza, wyleczenie wszystkich pacjentów z ostrego dyżuru przetransportowanych do naszego szpitala helikopterem czy trzęsienia ziemi, które w sposób skuteczny niszczą nasz sprzęt medyczny. Uprzednie przygotowanie szpitala i ocena naszych możliwości będzie kluczem do sukcesu.

Jednym z elementów, dzięki któremu gra zaskarbiła moje serce, to poczucie humoru. Wręcz humor wisielczy. Śmierć idącą korytarzem po niewyleczonego pacjenta, eliminowanie szczurów snajperką, przekłuwanie głowy i pompowanie jej na nowo jako innowacyjna metoda leczenia wodogłowia, wrodzona przeźroczystość leczona maszyną X-Ray, nie wybredne dźwięki słyszane z okolic toalet to tylko wierzchołek góry lodowej. Już samo intro wprowadzające do gry wywołuje uśmiech na twarzy (bo kto by się nie uśmiał, jakby zobaczył główną postać Dungeon Keeper na izbie przyjęć).

Przygotowując krótkie recenzje starszych tytułów, na samym końcu zawsze zadaję sobie pytanie: czy dana pozycja jest grywalna i sprawia przyjemność w obecnych czasach. Zatem, czy Theme Hospital jest grą grywalną w 2020 r.? Jak najbardziej. Grafika nie odpycha, mechanika jest przyjazna, a sama rozgrywka satysfakcjonująca.

Dodaj komentarz