Przyznam szczerze, że do pewnego czasu jedynym Prince of Persia z jakim miałem do czynienia to ten pierwszy dostępny m.in. na stare komputery PC. Oczywiście nie jestem egoistą i doskonale wiem, że w między czasie na Playstation 2 wyszły dwie mocne pozycje z księciem w roli głównej: Piaski Czasu i Dwa Trony.

Cofając się do roku 2007/2008, kiedy dowiedziałem się, że Ubisoft przygotowuje nową odsłonę Prince of Persia byłem zachwycony. Jak zobaczyłem jak będzie wyglądać najnowsza część gry doznałem pozytywnego zaskoczenia. Cel-shadingowa grafika zawładnęła mą wyobraźnią.

Kiedy doszło do premiery gry (grudzień 2008), zacząłem czytać opinie użytkowników. I odnosiłem wrażenie, że nie były to opinie osób, które przeszły grę i mogły wydać w miarę obiektywny werdykt. Jedno zagadnienie w tych opiniach powtarzało się bardzo często: w tej grze nie można umrzeć. A jak umrzesz to gra restartuje twoją postać praktycznie w tym samym miejscu. Że co?! Ja, hardcore’owy gracz (sarkazm) mam grać w grę w której nie ma ,,żyć” a śmierć nie jest karana rozpoczęciem poziomu od nowa?! No co jest do cholery!? Przecież tego nie warto nawet odpalać!

Odnoszę wrażenie, że premiera Prince of Persia, była swego rodzaju momentem zwrotnym w ogólno pojętej rozrywce.Dla mnie osobiście to był ten moment, kiedy gry zaczęły być bardziej przyjazne niedzielnemu graczowi, który nie ma czasu na powtarzanie tych samych etapów a z drugiej strony w jak najkrótszym czasie chce poznać jak najwięcej historii gry.

Zasiadając do gry oczywiście miałem tamte opinie z tyłu głowy.Jak już zasiadłem przed telewizorem i wziąłem do rąk pada i spędziłem z grą kilkadziesiąt minut, zakochałem się. Dosłownie gra mnie pochłonęła swoją aparycją graficzną, opowieścią, sposobem narracji oraz postaciami. Zaś po ukończeniu gry pomyślałem sobie: dla takich chwil warto żyć. Gra mnie po prostu oczarowała. Świetna relacja między chłopakiem i dziewczyną, fantastyczna oprawa graficzna, zmyślne walki z bossami i jeszcze zmyślniejsze poruszanie się w stylu parkour. Magia!

Zgodnie z tytułem mini cyklu, oczywiście gry się pozbyłem. Żeby zrekompensować tamten błąd, poszukałem troszkę bogatszej wersji Prince of Persia. Udało mi się, w bardzo małych pieniądzach, dorwać wersję w steelbooku i obwolucie. Co prawda obwoluta jest trochę zdewastowana na froncie,za to tylna jej część robi bardzo pozytywne wrażenie. Sam steelbook pomimo, iż jest czarny, został uzupełniony lakierowanymi elementami i jako całość tworzy bardzo zmyślny design. Środek steelbooka też jest niczego sobie. Za plastikową wytłoczką naszym oczom ukazuje się odblaskowa grafika. Również bardzo zmyślny pomysł, zamykający wydanie w jedną, zgrabną i odnoszącą się do faktycznej rozgrywki, całość.

Graliście w Prince of Persia z 2008 roku? Czy Was ten tytuł również oczarował?

3 komentarze

  1. W sumie z jednej strony kiedyś miało się chyba więcej czasu i przechodzenie Prince Duszy Wojownika dawało mi ogromną frajdę nawet kilkukrotnie. Jednak teraz nie chciałoby mi się chyba. Już samo przechodzenie misji pobocznych w pierwszym Horizon było męczące. A czy remake, który szykuje Ubi wpadnie w gusta teraźniejszego społeczeństwa… Nie wiem. Przekonamy się.

    • Ha i poruszyłeś bardzo ważną kwestię! Czas!! Jako zbieracz gier czasami mam dylematy w co zagrać. I na przykładzie tego Horizona. Najpierw zadałem sobie pytanie: czy Horizon sprawia mi przyjemność. Odpowiedź brzmiała: tak. Czy pozostałe gry poczekają? Odpowiedź brzmiała tak. Czy gram przede wszystkim dla SWOJEJ przyjemności? Odpowiedź brzmiała TAK. I dzięki temu wyzbyłem się jakichkolwiek dylematów o czas czy jego marnotrawstwo:D

  2. Sands of Time i Warrior within połknąłem jak oszalały. Uwielbiałem biegać po ścianach, bawić się cofaniem czasu w razie konieczności i rozwalać potwory czy inne zło tamtego świata :p

Dodaj komentarz