Ostatnio postanowiłem, że wrócę do filmów z lat osiemdziesiątych oraz dziewięćdziesiątych i sprawdzę czy odbieram je tak samo jak za dzieciaka. Czyli za takie w których jest dużo akcji a akcja ta jest wysokich lotów. Pierwszą pozycją był Predator z 1987 r.,
W południowoamerykańskiej dżungli spadł helikopter z amerykańskim ministrem. W celu uratowania prominentnego obywatela Stanów zjednoczonych wojsko wzywa majora Dutcha Shaeffera, człowieka do zadań specjalnych, który ma wykonać, wydawałoby się z początku, prostą misję. Wspomniany major w postać którego wciela się Arnold Schwarzenegger, przyjmuje zlecenie i wyrusza do dżungli wraz z ekipą wyspecjalizowanych komandosów. Na miejscu okazuje się, że coś, w dość wysublimowany sposób, eliminuje ludzi. Pierwotnie grupa komandosów stwierdza, że za wszystkim stoją stacjonujący w dżungli partyzanci. Po ich eliminacji okazuje się, że to nie człowiek jest makabrycznym łowcą, a jakaś poza ziemska istota.
Budżet filmu sięgnął 18 milionów dolarów. Zaś zysk jaki osiągnęła produkcja to ponad 98 milionów dolarów. Zatem możemy bez kurtuazji powiedzieć, że Predator osiągnął spory sukces i otrzymał status filmu kultowego.
Do filmu podszedłem jak do czegoś sentymentalnego. Pomyślałem: odpalę, otworzę browarka i zjem talarka (joł joł joł). Miałem jedynie nadzieję, że film będzie dla mnie atrakcyjny i poczuję to ,,coś” co czułem będąc młodym, kiedy to tego typu filmy łykało się taśmowo. I co do zasady film broni się, poza jedną sceną. Kiedy już wszyscy lądują w dżungli, jeden z komandosów spostrzega Predatora i zaczyna strzelać w jego stronę. Nagle, obok niego pojawiają się pozostali komandosi i bez żadnych wyjaśnień, każdy z nich opróżnia magazynek za magazynkiem robiąc z dżungli sałatkę wigilijną. I w mojej głowie pojawia się pytanie: seriously? Był to fantastyczny pokaz zasobów broni, mięśni bicepsa i rozrzutności amunicji. Miodzio dla jarających się takimi gówienkami:) Nie dla mnie.
A jak Wy wspominacie Predatora?
2 komentarze
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pamiętam dobrze 😀 Choć mi nie przeszkadzała scena z opróżnieniem magazynków w dżunglę. Uwielbiałem za to scene z gatlingiem 😀 No i epicka piąteczka która stała się już memem.
Ale sam Predator był chyba moim niezłym kickstarterem bo postać kosmicznego kolekcjonera głów była ganialnie stworzona. Potem to już tylko Obcy ustępował mu chyba miejsca 😀
Właśnie przypomniałem sobie o drugiej części Predatora, która działa się chyba w nowym jorku. I z tego co pamiętam to właśnie 2 część obejrzałem najpierw. A dopiero potem pierwszą część. O ile pamiętam to druga część nie była taka zła!