Piekło zamarzło. Dawno nie było Kota Kulturalnego. Czas to zmienić. Dzisiaj zapraszam Was do przyjrzenia się książce Ołowiany Świt autorstwa Michała Gołkowskiego.

Jak jeszcze dużo czytałem, pasjonowałem się dwoma gatunkami literackimi: biografie/autobiografie muzyków, których aktywność muzyczna przypadała na lata 50-90 oraz książkami fantasy (Terry Pratchett, Terry Goodkind i inni). W pewnym momencie pomyślałem, żeby uzupełnić swoją biblioteczkę w pozycje traktujące o świecie postapokaliptycznym.

Jestem prawie pewien, że była to pochodna mojego zafascynowania swego czasu grą Fallout 3. Pierwszą książką, którą kupiłem było Metro 2033, ale o tej pozycji porozmawiamy sobie innego dnia. Będąc w posiadaniu kilku pozycji zagranicznych autorów pomyślałem, że może coś ciekawego będzie na naszym podwórku. I okazało się, że jest.

Kojarzycie gry z serii S.T.A.L.K.E.R? Na pewno kojarzycie. A kojarzycie takiego gościa jak Michał Gołkowski? To on w 2013 roku zadebiutował powieścią Ołowiany Świt, która osadzona jest w realiach wyżej wspomnianej gry. Ba, Pan Michał Gołkowskim jest pionierem na polskim poletku w tym zakresie.

Ołowiany Świt to zbiór lekko powiązanych ze sobą powieści przybliżających życie w Zonie, czyli strefie dotkniętej Drugą Katastrofą reaktora w Czarnobylu, która miała miejsce w 2006 roku. Głównym bohaterem powieści jest Miszka, w przeszłości usytuowany człowiek, żyjący spokojnie w warszawskim apartamentowcu.

Pewnego dnia, poczuł zew Zony. Zabrał ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i pojawił się w okolicach granicy Białorusko-Ukraińskiej i jego świat się odmienił. Stał się stalkerem, szperaczem, poszukiwaczem cennych anomalii, które z ogromną chęcią przytuli wygodny zachód.

Ołowiany Świt w bardzo przystępny sposób ukazuje nam świat dotknięty kataklizmem będącym wynikiem pychy człowieka. Otrzymujemy szczegółowe informacje na temat anomalii, które wypluła Emisja. Spotykamy na swojej drodze niebezpieczną faunę, która tylko czeka na najmniejsze potknięcie, by stać się kolejnym zapomnianym przez wszystkich truchłem.

Jak miałbym porównać do czegoś Ołowiany Świt w kontekście prowadzenia narracji, najbliżej tytułowi byłoby do Wiedźmina. Zbiór opowieści, pozwalający czytelnikowi na spokojnie wejść w wykreowany, ogromny świat.

Jeżeli zastanawialiście nad lekturą poruszającą zagadnienia postapokaliptyczne, to zdecydowanie powinniście zwrócić uwagę na Ołowiany Świt.

Dodaj komentarz