Kot Kulturalny – Monster Hunter (film)
Jakoś ostatnimi czasy nie mam szczęścia do adaptacji gier na wielkich ekranach.
Przed seansem dzieła jakim niewątpliwie nie jest Monster Hunter pomyślałem: a może tym razem się uda? Może tym razem będę zaskoczony. Przecież to TA Milla Jovovich, która tak dzielnie stawała w szranki z zombiakami. Przecież kobita czuje ten growy klimat. I dzięki temu nowy Kot Kulturalny będzie pełen superlatyw!!!
Ależ ja się oszukać dałem kolejny raz!!!
Jako osoba lubiąca lać wodę, chciałbym Wam opisać ten film. Wprowadzić, przejść gładko przez fabułę i wydać ostateczny werdykt. Ale się nie da, bo ja tego filmu chyba nie obejrzałem, pomimo iż na zegarze 1,5 godziny przeleciało.
Ale spróbujmy zrobić to tak by nie było ofiar. O czym jest Monster Hunter. Przedstawiam etapy:
Jakaś jednostka specjalna jedzie przez pustynię Następuje załamanie czasoprzestrzeni i ta sama jednostka ląduje również na pustyni ale w innym wymiarze
W ciągu najbliższych minut wszyscy giną z rąk (szponów) potwora. Przy życiu pozostaje Milla
Milla zostaje uwięziona przez tubylca. Walczą na śmierć i życie po czym się godzą
Milla i tubylec trenują dużymi mieczami, by zawalczyć z potworem
Milla i tubylec nagle spotykają jakąś grupę innych ludzi polujących na potwory
Milla, Tubylec i tamci walczą w jakimś leju i wygrywają
Koniec.
Fajny ten film, taki bez sensu, ładu i składu.
Oglądali? Pokochali?
PS. NRGeek wydaje mi się, że ten tytuł zasługuje na crap o wizję…