Ostatnio naszło mnie na obejrzenie jakiejś biografii sportowca. Oczywiście mogłem pójść na łatwiznę i obejrzeć dokument o Robercie Lewandowskim ale czułbym to samo co przy The Last Dance z Michaelem Jordanem. Do momentu kiedy nie dowiedziałem się, że był zatwierdzany w 100% przez MJ, uznawałem ten dokument za fenomenalny. Po uzyskaniu tej informacji, mój optymizm lekko spadł. I zapewne tak samo jest w przypadku biografii Roberta Lewandowskiego.
Zatem moje kroki podążyły w innym kierunku. Odpaliłem HBO Max i znalazłem dwa dokumenty o sławnym bokserze Mike’u Tysonie. Pierwszy z nich to typowy dokument zawierający chronologiczne momenty wraz z wywiadami osób ,,ze środowiska”. Natomiast drugi dokument to mogłoby się wydawać ,,spowiedź” Mike’a Tysona. Nie analizując dłużej, odpaliłem: Mike Tyson: Szczery do bólu.
Pomyślałem sobie: fajnie jest posłuchać żyjącej legendy. Poznać jego punkt widzenia, uczucia, perspektywę w kwestii trudnego dorastania, treningu czy wysłuchania swego rodzaju rachunku sumienia, podsumowującego dotychczasowe życie tak barwnej postaci. Jednym słowem byłoby kozacko.
Tylko nikt mi nie powiedział, że Szczery do bólu to swego rodzaju stand up połączony z idiotycznymi wygłupami Mike’a Tysona. Ale tak idiotycznymi, że robiło się żenująco. Gdy Mike opowiadał jak prał jakiegoś gościa to podkładano dźwięki uderzeń pięściami czy upadków. Sam Mike wił się na podłodze imitując, że zakłada komuś nelsona, a ten niewidzialny ktoś próbuje się oswobodzić z żelaznego uścisku. Szczery do bólu ma fajne momenty. I są to momenty, kiedy Mike przestaje być durniem, a staje się poważną osobą i coś opowiada. Jednak takich momentów jest nie wiele.
Dokument Szczery do bólu jak sama nazwa wskazuje, powinien być zjawiskiem intymnym, osobistym, gdzie główny bohater chce się podzielić tym co trzyma w głowie i sercu, a czego jeszcze nie powiedział. A faktycznie otrzymaliśmy coś co miało odkurzyć starą legendę, która chyba nie do końca miała co powiedzieć. Wyczuwam tutaj kolejny element wykorzystania gwiazdy, gdzie ta gwiazda nie do końca rozumie, co ci wykorzystujący mają zamiar z nią zrobić. Szkoda, bo mój odbiór dokumentu jest taki, że został on przygotowany przez zespół ludzi o charakterze podobnym do tych, którzy przez całe życie wykorzystywali (finansowo) biednego Mike’a Tysona.