To, że Netflix uzupełnia swoją bibliotekę coraz durniejszymi serialami, które po jednym sezonie są kasowane, wiedzą chyba wszyscy. Każdy z nas zadaje sobie pytanie: dlaczego nie jakość a ilość?!
Ale spośród tego netflixowego szrotu czasami zdarza się mała perełka, która:
jest ciekawa
ma fajny klimat
nie próbuje transportować na siłę zagadnień homoseksualizmu, LBGT i innych podobnych rzeczy
I wydaje mi się, że Netflixowi, a będąc precyzyjnym, Timowi Burtonowi ponownie udało się stworzyć fajny projekt pod nazwą Wednesday, opowiadający perypetie Wednesday Addams, córki popularnej rodziny Addamsów.
Burton, jako specyficzny reżyser potrafił stworzyć swój własny niepowtarzalny styl narracji, budowania klimatu. Spójrzmy na Batmana 2 , Gnijącą Pannę Młodą czy choćby niewinnego Charliego i Fabrykę Czekolady. Każda z tych produkcji była ,,fantastycznie” mroczna i groteskowa. I tym przyciągała do ekranu Coś fantastycznego!
I tak otrzymaliśmy bądź co bądź barwną opowieść o Wednesday, która z uwagi na swoje predyspozycje, trafiła do szkoły specjalnej, dzieląc tlen z podobnej maści ,,odmieńcami”. Oczywiście nie mogliśmy obyć się bez popularnej u tego streamera tzw. teen dramy, jednak na dzień dzisiejszy klimat burtonowski przykrył ją czapką:) I bardzo dobrze! Motywem przewodnim serialu jest dążenie przez Wednesday do rozwikłania zagadki morderstw mających miejsce w Akademii Nevermore i okolicach.
Drodzy Państwo, klimat, klimat i jeszcze raz klimat! Zachęcam każdego do zapoznania się z tą produkcją!
Reasumując, po wielu miesiącach surowizny serwowanej przez Netflix, Wednesday okazuje się światełkiem w tunelu netflixowej żenady.
Oglądaliście? Podobało się?