Klasyczna gra strategiczna w rzucie izometrycznym, ale niebędąca RTSem? Pierwszy do głowy przychodzi Commandos, nieprawdaż? Ta kultowa gra z 1998 roku stworzona przez Pyro Studios zaskarbiła sobie Rzeszę (celowo) fanów. Potem powstała seria Desperados i nastąpiła cisza. Patrząc na statystyki ostatnich 20 lat, można było odnieść wrażenie, że ten specyficzny gatunek gier po prostu wymarł. Na rynku brakowało firmy first party, a nawet second party, która tworzyłaby tego typu produkcje.

Coś drgnęło za sprawą Mimimi Production, które w 2016 roku dostarczyło nam bardzo dobrego Shadow Tactics. Jednak Mimimi nie poszło na łatwiznę i całkowicie przemodelowało rozgrywkę oraz sterowanie, by ta była całkowicie grywalna tak samo na konsolach jak i komputerach stacjonarnych. Dlaczego wspomniałem o całkowitej grywalności? Ponieważ nie tak dawno temu do Game Pass trafił remaster Commandosa 3, który pomimo podniesienia rozdziałki, nie został przemodelowany na potrzeby ostatnich lat (w tym sterowanie typowo pod konsole) i w mojej ocenie gra jest niegrywalna i odpychająca.

Wracając do tematu Desperados, ten po raz pierwszy pojawił się na komputerach stacjonarnych w 2001 roku i zebrał bardzo dobre recenzje. Sznyt dzikiego zachodu zrobił swoje! Druga część (2006) była dobrą kontynuacją przygód Johna Coopera. I na tym się zakończyło. Dopiero w roku 2020 r. do naszych rąk trafiła trzecia część Desperados. Czy gra spełniła oczekiwania? Po tym dłuższym wstępie, zapraszam do recenzji.

Fabularnie Desperados 3 osadzony jest przed wydarzeniami z pierwszej odsłony serii. Trzecia część to powrót do korzeni historii Johna Coopera. Całość opowiedzianej historii kręci się wokół poszukiwania niejakiego Franka, lidera bandytów, odpowiedzialnego za śmierć ojca Johna, Jamesa Coopera.

W takcie poszukiwań złola, droga Johna Coopera przeplatać będzie się barwnymi postaciami, szukającymi szczęścia w swoim życiu:

Hectorem Mendozą – człowiek postury niedźwiedzia, niebezpieczny przez swoje zamiłowanie do Bianci, ogromnych kolców stanowiących pułapkę na dużą zwierzynę;

Doc McCoy’em – tajemniczy i enigmatyczny jegomość, każący mówić do siebie „doc”. Skuteczny alchemik i strzelec wyborowy;

Isabelle Moreau – charyzmatyczna szamanka, potrafiąca działać na podświadomość przeciwników.

Kate O’Harą – rudowłosa piękność, wykorzystująca swoje walory do przechylania szali na swoją korzyść.

Twórcy Desperados 3 wykonali kawał solidnej roboty, by przekonać nas do wykreowanych bohaterów, którymi przyjdzie nam sterować. Z uwagi na fakt, że D3 nie jest grą ze złożoną fabułą bo i miejsca w tego typu strategiach na rozwój takowej brakuje, potrafili przemycić szczątki historii każdej z postaci tak, że z każdą z nich dosłownie się zżywamy. Dla mnie osobiście strzałem dziesiątkę jest postać Isabelle, tajemniczej, ale zadziornej i pewnej siebie szamanki, która stworzyła fantastyczny duet z Doc McCoy’em. Aż chce się ich słuchać!

Desperados 3 podzielony został na 16 misji o zróżnicowanej ilości występujących postaci jak i zadań do wykonania. Cieszy fakt, że rozgrywka tytułu nie skupia się jedynie na ,,przebiciu” się przez wrogów z punktu a do punktu b. W misjach będziemy musieli wykonać szereg czynności, które prowadzić będą do sukcesu. Na przykład w misji z mostem najpierw musimy utorować sobie drogę do pomocnej amunicji. Następnie zdobyć sukienkę do przebrania dla Kate. Aż w końcu ukraść dynamit, by ten ostatecznie podłożyć pod mostem.

Miodność tego tytułu jest ściśle związana ze sposobem implementacji sterowania. W szczególności sterowania na padzie. Tutaj Mimimi również nie pokpiło sprawy i dostarczyło nam bardzo intuicyjny sposób sterowania. Oprócz podstawowych umiejętności: chodzenia, biegania, kucania i eliminacji, Desperados ma również opcję porachunku. To nic innego jak możliwość zaplanowania ruchu każdej postaci w jednym momencie. Przyciskamy na krzyżaku strzałkę w górę i planujemy, co konkretna postać ma zrobić w tym samym czasie. Jak już wszystko jest rozplanowane przyciskamy trójkąt i dzieje się magia. Jest to bardzo przydatna opcja, kiedy potrzebujemy wyeliminować kilku oponentów na raz, bez wszczynania niepożądanego alarmu.

Każda z misji posiada również swoje wyzwania, typu: ukończ etap bez wchodzenia do wody czy bez zabijania przeciwnika, przejdź etap w 15 minut, nie zabijaj nikogo za pomocą Kate O’Hara. Dodatkowo w połowie rozgrywki dojdą tzw. wyzwania od niejakiego Barona. Są to dobrze znane nam misje, jednak w trochę innych składach oraz o innych zadaniach. Dla przykładu, pierwsza misja to faktycznie druga misja fabularna, jednakże do dyspozycji mamy jedynie Isabelle (która nie była do wykorzystania w tej misji pierwotnie), zaś jej zadaniem jest wyeliminowanie wszystkich przeciwników na mapie. Mając tylko jednego bohatera do dyspozycji o ograniczonych umiejętnościach nie raz i nie dwa przyjdzie nam główkować, jak dany etap w grze przejść.

Na pochwałę zasługują bardzo dobrze przygotowane i zaprojektowane plansze, które pozwalają dojść do celu na co najmniej dwa sposoby. Jest to element, który w mojej ocenie wyszedł twórcom lepiej niż w Shadow Tactics.

Bardzo pozytywnie odebrałem również możliwości postaci, którymi przyjdzie nam kierować. W Shadow Tactics było kilka momentów, kiedy musieliśmy zdać się na konkretną postać i ciężko było przebrnąć przez element etapu bez unikalnych umiejętności tej postaci. W Desperados odnoszę wrażenie, że postaci są bardziej zbalansowane względem siebie. Do tego stopnia, że zapominałem o tym, iż posiadam do dyspozycji ,,lepszych” do konkretnej roboty.

Oprawa audiowizualna stoi na przyzwoitym poziomie. Z jednej strony nikogo nie powali na kolana, z drugiej zaś strony czy w tego typu grach jest ona taka istotna? Jasne, znajdą się kanciaste obiekty, czy niedociągnięcia w aranżacji drzew, krzaków. Z drugiej strony jak na chwilę się zatrzymamy i bliżej przyjrzymy elementom środowiska: ptaki, drzewa, krzaki, ruchy i zachowania postaci na ekranie, to zdamy sobie sprawę, że twórcy wykonali kawał fantastycznej roboty. W szczególności tę pieczołowitość widać w misji w Nowym Orleanie!

Natomiast oprawa audio to klimat wylewający się z głośników/słuchawek. Dziki zachód pełną gębą. Tutaj praktycznie nie ma potknięć. Wszystkie głosy, uwzględniając charakterologię postaci, zostały podłożone wzorowo. Fantastyczna ścieżka ponownie zaimplementowana ponownie w Nowym Orleanie.

Podsumowanie

Mimimi Games po raz kolejny dowiodło, że potrafi robić taktyczne gry strategiczne w rzucie izometrycznym, zachowując ducha kultowego Commandosa, ale w przystępny na dzisiejsze standardy sposób. Desperados 3 jest przyjemną grą taktyczną, która zawiera w sobie ciekawą fabułę, głębię historii postaci oraz możliwość rozwiązania problemów na kilka sposobów. A to wszystko zostało opakowane w przyjemną oprawę audiowizualną i co najważniejsze, przystępne sterowanie zespołem.

Dodaj komentarz