
Stare przysłowie mówi: Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr….No nie w przypadku publikacji : Gry, których nie było, która za sprawą Wydawnictwa Gamebook trafiła na polską ziemię.
Autorem książki: Gry, których nie było, która w oryginale nosi nazwę: Games, That Weren’t, pierwotnie wydanej przez Bitmap Books, jest Frank Gasking. Frank Gasking obecnie bardzo mocno siedzący w temacie programowania i administrowania sieciami (aktualnie pracuje jako administrator sieci na Uniwersytecie w Kent), wpadł na pomysł uwiecznienia czegoś, co wbrew pozorom jest bardzo ulotne i do mało którego mainstreamowego odbiorcy gier wideo dociera. Postanowił przygotować publikację, która skupia się na grach, które nigdy nie zostały ukończone, wydane, lub które w jakiś sposób zniknęły z historii gier. Gaskin w swojej pracy (nazwałbym to nawet referatem by podbić rangę publikacji) bada, jak niektóre projekty gier mogłyby wyglądać, gdyby zostały dokończone i jakie miałyby znaczenie dla branży gier komputerowych. Na kolejnych kartach książki, autor potwierdza, że nie potrzeba tak wiele żeby ,,ubić” jakiś projekt. Inna wizja akcjonariuszy, inne oczekiwania ogromnych korporacji (np. DC i gra o Green Lantern), nagłe upadki firm deweloperskich czy zmiana priorytetów wydawniczych. I nagle gra, nad którą pracował cały zespół, znika z horyzontu zainteresowania.

Książka Gry, których nie było została podzielona na 6 rozdziałów poruszających tematykę ,,utraconych” produkcji począwszy od roku 1975 a skończywszy na roku 2015. Nie ukrywam, że dla mnie najbardziej miodnymi rozdziałami były te, które poruszały produkcje wypuszczane na Commodore 64, Amigę i kolejne sprzęty. Największe zainteresowanie zbudziły we mnie takie pozycje jak: Gazza2, Primal Rage 2 oraz Black Death.


Parę zdań o tym, czego możemy spodziewać się po publikacji. Na 700 stronicach wydawnictwa możemy oczekiwać ogromnej ilości faktów, przekazanych czytelnikowi w bardzo przystępny sposób. Nie znajdziemy tutaj suchego tekstu niczym z ramek excela, a raczej opowieści, relacje, przemyślenia osób pośrednio bądź bezpośrednio związanych z daną produkcją. Książka wśród dziesiątek pozycji „wybiera” najciekawsze przypadki, poświęcając im dużo więcej przestrzeni piśmienniczej. I to uważam za plus. Nie ma sensu wymyślać narracji do czegoś, czego nie do końca jesteśmy pewni. Niewątpliwie Gry, których nie było stawia przede wszystkim na tekst, zrzucając oprawę wizualną na drugi plan. I dla pasjonata takich ciekawostek jest to ogromna zaleta.

Tak jak to bywało w przypadku innych pozycji, Gry, których nie było, która trafiła na polski rynek została uzupełniona po polską część, traktującą o grach które mogły wyjść na światło dzienne. Na kolejnych 40 stronach dowiecie się czegoś o takich grach jak Kajko i Kokosz Porwanie Mirmiła, Excessive Speed czy Hellraid.
Jak zawsze, ogromne podziękowania dla Wydawnictwa Gamebook, za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.



