Dzięki uprzejmości Gamebook Wydawnictwo, jakiś czas temu w moje ręce trafiła książka autorstwa Nicolasa Deneschau, przetłumaczona na język polski przez Panią Marię Czakaj, przedstawiająca jedną z najważniejszych pod względem budowania fabuły i relacji międzyludzkich, gier jaka kiedykolwiek powstała: The Last of Us (i Part 2).

Naughty Dog swoim The Last of Us potwierdził, że jest w ścisłej czołówce deweloperów którzy potrafią tworzyć immersyjne światy alternatywne, przepełnione postaciami emanującymi emocjami i uczuciami. Gra, która pierwotnie pojawiła się na Playstation 3 (pod koniec jej żywotu, za co szacun), otrzymała swoją reedycje na Playstation 4. Tytuł doczekał się również remake’u, opracowanego na bazie tego czego doświadczyliśmy podczas ogrywania The Last of Us Part II, który został wydany na Playstation 5 oraz komputery stacjonarne. Tego typu działania potwierdzają, jak ważnym tytułem jest postapokaliptyczna opowieść od Naughty Dog.

Nicolasa Deneschau, lubujący się w poczynaniach Naughty Dog i poruszający w swoich książkach tematykę innych produkcji od tego studia, tym razem zabrał się za przygody Joela i Ellie.

W Zrozumieć The Last of Us, Deneschau skupia się na kompleksowej analizie gry, uwzględniając różne aspekty jej budowy: od narracji, przez konstrukcję postaci, aż po mechanikę rozgrywki. Autor stawia na szczegółową interpretację emocji, które gra wywołuje oraz jej wpływ na graczy, traktując ją jako medium do opowiadania historii. Z perspektywy Deneschau, The Last of Us to nie tylko świetnie zaprojektowana produkcja, ale także głęboka opowieść o ludzkości, przetrwaniu i moralnych dylematach.

Ale publikacja nie skupie się jedynie na aspektach fabularnych gry.Z omawianej książki dowiemy się na przykład, że pomysł z TLOU wykiełkował jeszcze za czasów tworzenia Uncharted 2. Do gry próbowano zaimplementować motyw z niemą dziewczynką, którą Nathan Drake miał spotkać podczas wyprawy do Nepalu. Jednak temat został porzucony i jak dobrze pamiętamy, ta część narracji została przerzucona na Tenzina, rdzennego nepalczyka, którzy pomagał Nathanowi. W książce nie zabraknie również krótkich wzmianek o wcześniejszych niż Uncharted perypetiach studia.

Jednym z przykładów mediów, które miały wpływ na kształt TLOU był program dokumentalny, doskonale znany pasjonatom tego typu produkcji: Planeta Ziemia. To w jednym z odcinków, których narracji podął się popularny David Attenborough, Naughty Dog znalazło inspirację. Mowa tutaj o mrówkach „zombie”, które są atakowane przez zarodniki grzyba i przez trzy tygodnie przebywają w takiej mrówce, by ta po tym czasie eksplodowała, a zarodniki grzyba przejmujące kontrolę nad insektem mogły rozprzestrzenić się na przykład na całe mrowisko! I tego typu informacje w mojej ocenie obroniły by się same. Bo są po prostu ciekawe. Ukazują punkt widzenia twórców i potwierdzają, że inspirację można czerpać praktycznie wszędzie.

Jednakże Nicolas w swojej książce poszedł w trochę inną stronę. I to mi się nie podoba. Otóż autor postanowił, że przedstawi, nam czytelnikom, praktycznie wszystkie elementy fabularne z przygód Joela i Ellie, dodając komentarz do praktycznie każdej ze scen przerywnikowych. Czasami odnosiłem wrażenie, że autor tłumaczy dosłownie każdy element relacji i nastroju w grze. Wtedy w mojej głowie pojawiło się pytanie: czy ja czytam książkę o tym, co właśnie przeszedłem i jakie JA miałem odczucia w poszczególnych scenach? Jakieś deja vu. Cytując klasyka ,,na co to komu?”.

Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz, której nie mogłem wychwycić. Czy Nicolas miał bezpośredni kontakt z twórcami gry. Czy przeprowadzał z nimi wywiady na potrzeby tej książki? Odnoszę wrażenie, że duża część informacji przekazana w publikacji to zewnętrzne wywiady przeprowadzane przez redaktorów gazet traktujących o wirtualnej rozrywce czy informacje pozyskane z fragmentów The Making of udostępnianych przez Naughty Dog.

Nie do końca wiem jak ocenić ten tytuł. Z jednej strony fajnie, że powstaje kolejna pozycja dla graczy. Ale z drugiej strony publikacja jest zbyt dosłowna. Zatem dla kogo jest ta książka? Gracz, który ograł grę i jest średnio rozgarnięty, nie potrzebuje ,,drogowskazu” do uczuć jakie nim targały w trakcie ogrywania produkcji od ND. Gracz, który w ogóle nie miał do czynienia z TLOU być może będzie zadowolony…ale po co czytać o tym, co może przeżyć za chwilę w grze? Człowiek zupełnie z zewnątrz? Być może. Człowiek z zewnątrz otrzyma książkę opowiadającą fabułę gry w formie analizy, którego nie zna….ale czy pozna po przeczytaniu publikacji? Nie jestem co do tego przekonany.

Dodaj komentarz