W ciężkich czasach przyszło tworzyć gry deweloperom. Z jednej strony niektórzy z nich kończą tytuł wiedząc, że zostaną zamknięci. Inni, niczym skazaniec siedzący na krześle elektrycznym wyczekują czy wykresy i tabelki sprzedażowe będą się zgadzać, marząc o tym, aby jednak ktoś zapomniał nacisnąć guzik unicestwiający. Jeszcze inni tworzą gry pod naciskiem dziwnych stowarzyszeń lobbingowych, które wyrastają na Mesjaszy w temacie poprawności politycznej i społecznej, przekazujący jedyną słuszną prawdę na temat tego ilu czarnoskórych i Azjatów ma się znaleźć w grze oraz jaki numer miseczki powinny mieć bohaterki w produkcjach wirtualnej rozrywki. I jest jeszcze taki Shift Up, z pochodzenia Koreańczyk Południowy, którego nie dotyczą ww. restrykcje i który może pozwolić sobie na większy haust frywolności w tym co produkuje. Shift Up pod okiem wydawcy Sony Interactive Entertainment dostarczył nam grę akcji, które za nic ma to, co dzieje się na europejskim poletku. Otrzymaliśmy produkcję z piękną, ociekającą seksapilem protagonistką, która za pomocą swojego miecza uzdatnia suchą ziemię hektolitrami krwi przeciwników. Czy Stellar Blade jest pozycją godną polecenia? Dowiedzmy się.

Ziemia słania się ledwo na nogach. Nieznana dotąd potężna rasa Naytiba rzuciła się na błękitną planetę dziesiątkując ludzkość i zmuszając niedobitków do jej opuszczenia na pobliskie kolonie. W celu zbadania i opanowania sytuacji, na Ziemię lądują „anioły”, w tym Eve, członkini wyspecjalizowanej w eliminacji różnej maści zagrożenia główna protagonistka siódmego oddziału powietrznodesantowego. A to co ujrzała Eve na miejscu nie śniło nikomu w najgorszych koszmarach. Krajobraz jest ponury i przygnębiający. Wszystko to, co zostało do tej pory stworzone, runęło w gruzach. Eve nie pozostaje nic innego jak odebrać siłą to co zostało nam zabrane.

Stellar Blade to gra akcji z widokiem (a jest co oglądać) zza pleców (nie pomyliłbym się jakbym napisał: zza pośladków) bohaterki. Nie wiem czy pamiętacie, ale jeszcze przed premierą tytuł przedstawiany był jako gra, która garściami czerpie z tytułów typu soul’s like. Patrząc na całokształt produkcji, Stellar Blade najbliżej będzie do produkcji Capcomu z egocentrycznym blondaskiem w roli głównej, niż do takich gier jak Bloodborne, Dark Souls czy NiOh. Zgon nie jest w żaden sposób karany (nie tracimy punktów doświadczenia). Po śmierci na bossie trafiamy od razu na miejsce walki. W połowie gry nie czuć dysproporcji w zadawanych obrażeniach w stosunku do bossów. Różnorodność umiejętności i akcji oraz efekciarstwo plasuje Stellar bliżej wspomnianego DMC niż gier typu Bloodborne. Ale czy to źle? No nie. Grunt to nie oczekiwać od Stellar „soulslike’owości” i wszyscy będą się bawić przednio.

Skoro nieco wyżej wspomnieliśmy o różnorodności umiejętności, postaram się pokrótce przedstawić wam te zagadnienie. W grze umiejętności zostały podzielone na drzewka. Te do których mamy dostęp na początku to: atak, przetrwanie oraz beta. W dalszej części rozgrywki otrzymujemy dostęp do drzewka Szał oraz do drzewka, którego nie będę opisywał z uwagi na to, że mógłby to być spoiler. Drzewko ataku to nic innego jak wzmacnianie ataków opartych na wariacji przycisków: kwadrat i trójkąt. Drzewko bety skupia się na czterech atakach, których użycie np. osłabia osłonę przeciwnika. Drzewko przetrwania skupia wokół siebie takie umiejętności jak unik, parowanie, mgnienie i odbicie. I o ile unik i parowanie są znane tak dwa pozostałe wymagają krótkiego opisu. Mgnienia używamy w momencie jak przed atakiem przeciwnika na ekranie pojawi się niebieski okrąg wraz z niebieską poświatą na mieczu Eve. Mgnienia używamy w momencie pojawienia się poświaty na mieczu Eve. W efekcie parujemy cios i pojawiamy się na plecach przeciwnika. Natomiast moment użycia Odbicia sygnalizowany jest fioletowym okręgiem i fioletową poświatą na mieczu Eve. Odbicie spowoduje krótkie unieruchomienie przeciwnika, który możemy wykorzystać np. strzelając w jego słaby punkt, który się uwydatni. Pozostałe umiejętności z tego drzewka pozwalają nam udoskonalić napełnianie paska Bety oraz zwiększyć ,,okienko” na wykonanie ww. akcji. Drzewko Szału to dodatkowa, dopakowana iteracja ataków Eve. Napełnienie Szału jest dość czasochłonne ale w zamian za to otrzymujemy jeszcze lepszą umiejętność uszczuplania paska życia oponenta. Ostatnie drzewko, którego nie będę opisywał jest łudząco podobne do trybu szału Nero z Devil May Cry 4.

Żeby tego było mało, nasza Eve będzie mogła posługiwać się bronią długodystansową, która będzie przybierać formę pistoletu, strzelby, wyrzutni rakiet i lasera. Tutaj również jest drzewko rozwoju, ale przypisane jest ono pod drona. Nawet znajdzie się misja w której będziemy mogli używać wyłącznie broni. Nie powiem, była to ciekawa odszkocznia od ,,codzienności” rozgrywki.
Eve, jako anioł rozpierduchy posiada egzoszkielet z możliwością zmiany i ulepszenia. Odnalezione podczas eksploracji egzoszkielety, których funkcje możemy rozwijać za pomocą materiałów i pieniędzy, są ściśle związane z techniką walki. Jedne będą premiowały wzmocnienie w walce mieczem, inne w walce dystansowej bronią, a jeszcze inne będą skupiać się na zdrowiu. Każdy egzoszkielet posiada cztery gniazda na dodatkowe funkcje. I tutaj możemy dorzucić większą obronę tarczy, zwiększyć obrażenia dwupoziomowych combo czy odzyskać zdrowie jak wykończymy kogoś przez zaskoczenie.

O ile w Stellar Blade walka odgrywa pierwsze skrzypce, nie mnie ważna jest eksploracja. Dokładne przeszukiwanie miejscówek pozwoli nam zebrać surowce, pieniądze, stroje dla naszej Eve (polecam!) oraz puszki z napojami. Ważnym elementem zbieractwa są dzienniki poległych, które przybliżają nam to co się działo na ziemi. Niekiedy ww. rzeczy będą zamknięte w skrzyniach, do których dostęp będzie możliwy albo poprzez rozwiązanie prostej mini gry bądź poprzez znalezienie nieopodal kodu dostępu. Lecz najważniejszym elementem do zebrania są (nazywam je tak) ziarna duszy z poległych kobiet. To one powiększają nasz pasek zdrowia oraz bety. Swoją drogą nie wiem czy Wy widzicie te podobieństwo, ale zarówno w Stellar Blade jak również w DMC, należało zebrać 3 takie same elementy by na stałe zwiększyć pasek np. życia.

Naszym HUBem będzie kolonia Xion, na której będziemy pobierać zadania, kupować ulepszenia do egzoszkieletu oraz dokonywać modyfikacji w wyglądzie Eve. Z planety Xion będziemy przenosić się na większe przestrzenie, na których będziemy wykonywać zadania.

Skoro opisaliśmy możliwości eliminacji, przydałoby się napisać jak to w ogóle hula. A hula to bardzo widowiskowo i efekciarsko. Ataki są bardzo responsywne i dają mnóstwo satysfakcji jak z rzędu wejdą nam uniki, Mgnienie czy Odbicie. A jak jeszcze uda nam się zrobić kontratak do tych akcji to już w ogóle mamy istny danse macabre. Schodząc delikatnie na ziemię trzeba wskazać, że Stellar Blade jest trochę jak szachy. Najpierw my wykonujemy ruch (atak) i musimy przestać w odpowiednim momencie i reagować na zachowanie przeciwnika, tj. użyć odpowiednio uniku, parowania, mgnienia czy odbicia. Naciskanie wszystkich przycisków naraz i używanie boostów nie zda się na nic konkretnego w przypadku walki z potężniejszymi przeciwnikami.
A przeciwników jest sporo. Od pospolitych pajączków, po zmutowane byki, a kończąc na humanoidalno podobnych stworach atakujących zrośniętymi z ich ciałem elementami otoczenia. Jednakże to walki z bossami są głównym motorem napędowym tego wszystkiego co przygotowało Shift Up. To w momencie skrzyżowania oręża z większymi przeciwnikami: uniki, mgnienia, odbicia, moc szału czy bety pozwalają dostrzec w Stellar Blade grę, która ma przede wszystkim być rewią kolorów, szybkości i elegancji. Na naszej drodze staną bossowie, których pokonanie będzie przede wszystkim miodnym doświadczeniem. Muszę też Was przestrzec przed tym, że wykonując zadania poboczne, nastąpi recykling niektórych bossów, tyle że bardziej dopakowanych.

Niewątpliwie najgorszym elementem Stellar Blade są momenty zręcznościowe polegające na skakaniu, wspinaniu się i szeroko pojętym dostaniu się do miejsc trudno dostępnych. W tym zakresie Shift Up skrewiło na całej linii. Pamiętacie jak pięknie i płynnie to przebiegało w Horizon? Tam wspinaczka była po prostu przyjemnym DODATKIEM, dzięki któremu zwiedzaliśmy zakamarki świata. W Stellar Blade zwiedzanie zakamarków, do których musisz się dostać za pomocą gzymsów, lin czy tyczek to nieśmieszny żart jakiegoś deweloperskiego patusa.


Doczepić się można również do chaosu i braku kontroli nad sytuacją w momencie kiedy nasza bohaterka jest otoczona przez przeciwników. Jeżeli ustawimy target na jednego przeciwnika, w zasadzie nie mamy kontroli nad pozostałymi, którzy chcą nas dopaść. Pamiętacie jak zwinnie zostało to zrealizowane w God of War? Tam otrzymaliśmy ,,kompas ataków” i reakcja w odpowiednim momencie powodowała, że Kratos skierowywał się w stronę atakującego, np. zza pleców. Tutaj również jest taki ,,kompas” jednak, nie zaimplementowano mechanizmu szybkiego kontrataku w stosunku do potworów których nie mamy na celowniku.

Ścieżki dźwiękowe towarzyszące naszej przygodzie to przede wszystkim spokojny ambient z domieszką koreańskich, żeńskich wokali. Co ciekawe, ton przygotowanych kawałków doskonale wkomponowuje się w poczucie pustki i krajobraz historii. To czego mi brakowało w tym zakresie to zdecydowanie mocniejszego podkreślenia audio w trakcie toczonych walk. O ile potyczki z bossami bądź subbosami były okraszone fajną oprawą audio, tak muzyka dopasowana do walki z pospolitymi przeciwnikami nie powodowała doładowania adrenaliny. A szkoda bo… DMC 4 robił to fenomenalnie.
Oprawę graficzną Stellar Blade opisałbym jako niejednorodną. Z jednej strony mamy pięknie wymodelowane i okraszone mnóstwem detali postaci pierwszoplanowe. Przeciwnicy również robią ogromne wrażenie, zwłaszcza bossowie. Natomiast z drugiej strony naszym oczom potrafią ukazać się rozmyte, nieprecyzyjne elementy otoczenia typu: schody, jakieś rury czy ławki. Bez wątpienia Stellar Blade pokazuje pazurki na otwartych przestrzeniach. Wielokrotnie podziwiałem twórców za stworzenie w produkcji poczucia ogromnej przestrzeni. I na przykład Pustkowia bądź Xion robią bardzo pozytywne wrażenie.

Ten delikatny hype wygenerowany przed premierą gry (w związku z przedstawieniem postaci EVE w grze) spowodował, że po pierwszej godzinie z tytułem miałem myśli: ale ta gra jest genialna. Ale ona jest kozacka. Natomiast, kiedy premierowy kurz delikatnie opadł i człowiek spędził z grą kilka kolejnych godzin, zdał sobie sprawę, że Stellar Blade dobrą grą jest. Nie jest tytułem wybitnym, wprowadzającym unikalne mechaniki. Śmiem powiedzieć, że gra czerpie mnóstwo z takich tytułów jak Devil May Cry, Horizon czy God of War. Jest to poprawna produkcja ekskluzywna (na razie) na konsole Playstation 5. Sony może być zadowolone. Shift Up również może być zadowolone. Czy zatem poleciłbym grę? Zdecydowanie tak, ponieważ nowe IP jest zawsze mile widziane. A jeżeli dodatkowo nie jest obarczone wyimaginowanymi problemami starego kontynentu, to tym bardziej.

Dodaj komentarz