Najlepsi z najlepszych plasuje się niesłychanie wysoko w hierarchii kina kopanego lat 90tych. Osobiście tytuł oglądałem z dziesięć razy, z czego dziewięć razy za szczeniaka.

Alex Grady, niespełniony mistrz karate doznaje kontuzji wykluczającej go z tego sportu. Po drodze doświadcza tragedii (śmierć żony). Od tej pory samotnie wychowuje swojego syna gdzieś tam w Oregonie. Pewnego dnia odwiedza go stary przyjaciel i mentor. Proponuje mu wzięcie udziału w kwalifikacjach mających wyłonić wąską kadrę na mecz międzynarodowy przeciwko zawodnikom karate z Korei Południowej. Ten się zgadza i od tej pory śledzimy losy Alexa oraz pozostałej czwórki barwnych postaci, zmierzające na wielki turniej w Seulu. Tam spotykają się wreszcie z odwiecznymi rywalami z Korei Południowej. Z jednej strony dumni i szlachetni Amerykanie. Z drugiej strony żądni krwi i bezkompromisowi zawodnicy Korei Południowej! Istna walka o życie. Czujecie TEN klimat?!?!?!

I taki właśnie był Nalepsi z najlepszych.

I trzeba powiedzieć to jasno, że Robert Radler, który dotychczas produkował teledyski i reklamy, w filmowej formule sprawdził się na prawdę dobrze.

Znacie Najlepszych z Najlepszych?

Dodaj komentarz