Z Puzzle Quest znam się od czasów pierwszej części, która została wydana m.in. na Nintendo DS (była również na PSP!). Fantastyczna gra logiczna polegająca na układaniu kolorowych kamyczków w minimum trzy sztuki w rzędzie/kolumnie. Całość okraszona klimatem fantasy i wpadającą w ucho ścieżką dźwiękową. Specyfika Nintendo DS i wykorzystanie stylusa do operowania diamencikami robiła ogromną robotę!

Puzzle Quest wyszedł również na Xbox 360. Pamiętam jak dziś, że gra dostępna była w Microsoftowym e-sklepie, którą kupiłem za punktu, które to wcześniej zakupiłem na portalu aukcyjnym (oczywiście po bardzo dobrej cenie).

Następnie powstał Puzzle Quest 2. Bardziej dopakowany, jeszcze bardziej fabularny i pieruńsko mocno wciągający. W szczególności wersja na Xbox 360 i piękne arty wkomponowane w produkcję tworzyły fantastyczny klimat.

Kilka tygodni temu w ramach Prasówki, poinformowałem Was, że marka Puzzle Quest wchodzi w tak zwany system: free to play. Proste zasady: za grę nie płacisz, ale godzisz się na wyskakiwanie różnych ,,kup, mnie” okienek. W pierwszym momencie pomyślałem: tak właśnie będzie wyglądał nagrobek serii Puzzle Quest. Ale czy tak faktycznie jest?

Puzzle Quest 3 o podtytule: Necrotic Tomes to nic innego jak stary dobry Puzzle Quest. Pomijając otoczkę ,,free to play” to ta sama mechanika polegająca na łączeniu kolorowych kamyczków, używaniu magii, zbieraniu i ulepszaniu oręża w celu pokonania przeciwnika. Czyli wszystko w porządku.

Ale rozpocznijmy od nowa. Odgórnie gra oddaje do naszej dyspozycji bohaterkę-byka, będącą swego rodzaju barbarzyńcą. Zatem już tutaj mamy pewne ograniczenie: nie możemy wybrać profesji oraz aparycji bohatera. Z tego co zrozumiałem wynika to z tego, iż gra jest zależna od tzw. sezonów. W tym jest to byk. Nasza bohaterka korzysta z magii opartej na czerwonej, żółtej oraz niebieskiej magii. I przynajmniej przez pierwsze 10 godzin tak pozostaje ponieważ nie mamy żadnego wpływu na rodzaj używanej magii.

Chciałbym Wam opowiedzieć kilka słów o fabule gry….ale kompletnie jej nie rozumiem i szczerze mówiąc nie czuję się z tym źle. Po pierwszej godzinie nagminnie korzystałem z dostępnej opcji ,,skip”. W końcu po coś ona się tam znalazła:D Z tego co wyczytałem to chodzi o uratowanie krainy zwanej Etheria. A do tego potrzebne są potyczki na powierzchni i pod ziemią (dungeony).

Grze poświęciłem około 10 godzin i tak na prawdę gdzieś w 8 godzinie Puzzle Quest 3 pokazuje prawdziwą twarz.

Pierwszym grzechem Puzzle Quest 3 jest monotonność walk. Przez ten czas jaki spędziłem z grą walczyłem z 6 różnymi przeciwnikami. Sześcioma!

Drugim grzechem Puzzle Quest 3 jest brak jakiejkolwiek głębi fabularnej, która zatrzymałaby nas na dłużej i stanowiła jakikolwiek element zainteresowania.

I teraz największy grzech gry. Tytuł jest grywalny przez pierwsze 8-10 godzin. Pierwsze 8 godzin to takie Eldorado. Twórcy przyzwyczajają nas do łatwych zwycięstw, obsypując nas wszelkiego rodzaju dobrami typu: rękawice, spodnie, tarcze, pierścienie i surowce. Dodają możliwość wykonywania ulepszeń powyższych w wyniku czego czujemy, że rośniemy w siłę.

Wskakujemy na plansze i staramy się kończyć etapy każdej mapki. I wszystko idzie jak z płatka. W pewnym momencie, ci sami przeciwnicy zaczynają mieć coraz mocniejsze ataki i trzy a nawet cztery razy więcej punktów życia, plus połowę tego w statystyce zbroi, przez którą musimy się przebić. Dla przykładu zamieściłem kilka fotek, obrazujących problem. Na etapie gdy poziom pasków był dwa razy większy niż nasz, gra była przyjemna w odbiorze. Ale w momencie, kiedy zarówno życie jak i zbroja przeciwników była trzy i więcej razy wyższa zaczynały się ogromne schody.

Jeżeli w trakcie walki poniesiemy porażkę, możemy skorzystać z oferty Valhalli, która może nas wskrzesić za jedyne 50 diamentów. I to jest spoko. Tyle, że te diamenty szybko się wyczerpują. Jeżeli diamenty się skończą to musimy zrezygnować z podboju i skupić się na grindowaniu w miejscach nie nawiązujących do fabularnego wątku. Ale problem z diamentami to tylko wierzchołek góry lodowej. Bo w pewnym momencie, kiedy to już nasz oręż podnieśliśmy powiedzmy do 15 poziomu, wszystkie zasoby, które pozwalają na zwiększanie poziomu ,,gear” się kończą. I trafiamy na mur. I w tym momencie musimy sobie zadać pytanie: czy nasz cenny czas jest wart takiej formy rozgrywki.

Dla przykładu jak to Puzzle Quest 3 nie szanuje naszego czasu przytoczę motyw otwierania skrzyń. Wchodzimy do dungeonu, pokonujemy przeciwnika i w ramach nagrody otrzymujemy skrzynię. I mamy kilka wyborów: ową skrzynię możemy otworzyć za pomocą rzadko wypadającego klucza, diamentów bądź….przekazać skrzynię naszemu minionowi (tak, takowych również będziemy mieli) by ten otworzył skrzynię za….15 godzin.

Moja przygoda z Puzzle Quest 3 zakończyła się na 10 godzinie rozgrywki, kiedy to próbując zakończyć etap siódmy trafiłem do ostatniego etapu mapy, w którym czekało na mnie trzech bossów. Ilość zadawanych obrażeń i bezsilność zniesmaczyła mnie i postanowiłem grę odinstalować.

Dodaj komentarz