Ostatnimi czasy mam jakby więcej chęci na oglądanie filmów. Kilka tygodni temu przypomniałem sobie o 8 mili według reżyserii Curtisa Hansona, opowiadającej historię narodzin białej gwiazdy rapu, Eminema. Doskonale pamiętam, że w okolicach premiery, film robił wrażenie. Śmiem twierdzić, że produkcja była bardziej dramatyczna niż muzyczna. Opowieść o białasie z Detroit, który ma marzenie zostać gwiazdą rapu. Jednak na każdym kroku pojawiają się kłody: bieda, brak perspektyw, odtrącenie społeczeństwa czy brak wsparcia ze strony najbliższych. I z perspektywy czasu ta wizja beznadziejności nadal potrafi poruszyć. A to dzięki temu, że reżyserowi powiodło się przeniesienie na ekrany tej beznadziejności i surowości klimatu Detroit, w którym nikt się Tobą nie interesuje i dla każdego jesteś śmieciem, a liczy się wyłącznie czubek własnego nosa. I tutaj po raz kolejny potwierdza się, że te starsze filmy są tak jakby bardziej ,,autentyczne” niż większość (nie wszystkie) dzisiejszych wydmuszek.

Oczywiście 8 mila ma swoje kiepskie momenty. Jak choćby skrótowiec reżyserski magicznej przemiany Kim Basinger, grającej matkę B-Rabbita. Aż chciałoby się poczuć ten moment przewrotu myślowego aktorki. Chciałoby się ujrzeć uśmiechniętą siostrę Eminema. Jednak te motywy zostały całkowicie pominięte na rzecz finałowej walki w The Shelter o miano króla strzelania słowami.

Osobiście Eminemem zacząłem się interesować w końcówce lat 90tych, kiedy to raper ogromny rozgłos uzyskał dzięki płycie The Slim Shady z mega popularnym My Name Is… I tak naprawdę od krążka The Slim Shady, Eminem stał się popularny na starym kontynencie. Następnie premierę miała kolejna mega płyta: The Marshall Mathers z fenomenalnym Stan. I powiem Wam, że zarówno Eminem jak i Curtis Hanson mieli ogromne cojones żeby zdecydować się na bądź co bądź film biograficzny, na etapie kiedy to Eminem może wystrzelił rakietą na szczyt popularności, jednak minęło tak mało czasu by potwierdzić ugruntowanie jego pozycji i nagle pyk, film o Eminemie, grany …przez samego Eminema. Pomyślałbym: megalomania poziom ekspert.

Summa Summarum produkcję oglądało się miło. Z perspektywy dorosłego i doświadczonego człowieka, parę elementów nie zatrybiło, jednakże nie miało to większego wpływu na ogólny odbiór 8 mili.

A wy pamiętacie 8 milę?

Dodaj komentarz