Kinder Niespodzianki niewątpliwie były jedną z tych atrakcji, gdzie wyjątkowo nie liczyła się słodycz jajowatej czekoladki, a zawartość żółtego, plastikowego pojemniczka. Nie wiem czy pamiętacie, ale w latach dziewięćdziesiątych szał na jajka niespodzianki był przepotężny.
Zaś największym zainteresowaniem cieszyły się w tych jajkach akcje figurkowe. Raz na jakiś czas do konkretnych partii jajek z niespodzianką lądowały serie pociesznych figurek: hipopotamów, krokodyli, lwów, żółwi czy smurfów.
Dosłownie każdy chciał mieć jak najwięcej figurek, ponieważ były one, wówczas w naszych oczach, przepiękne. Szczęściarze mieli znajomych ,,sklepikarzy” którzy ważyli te jajca. I te najcięższe miały największą szanse zawierać w sobie poszukiwaną figurkę.
Oczywiście nie muszę wspominać, że jak zamiast figurki była jakaś głupota, to czuło się smutek:)
A jakie Wy macie wspomnienia z jajkami niespodziankami od Kindera?
4 komentarze
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Jajka zawierajace figurki też inaczej „stukały” jak się nimi lekko zatrzęsło 😀 Matko, jakie to było szaleństwo, miałam ich cała kolekcję!
Było szaleństwo przeogromne. Ale jednak wylosować figurkę niż jakąś glupotę było super sprawą🙂.
krokodyle mialam chyba wszystkie, tak jak i hipopotamy, takie ruchome koniki, autka metalowe..
tego było ogrom!
chociaz, ostatnio zdarzyło mi sie kupic na swieta jajco niespodziewajke ( za japrdole prawie 6zł za kąsek czekolady) i był taki „wiszący” pingwin na choinke, całkiem całkiem
6 zł za kawałek czekolady? Jak myślisz ile tam tej czekolady jest? Coś w rodzaju orzechów w nutelli😉