Metal Gear Solid z 1998 r. wydany na Playstation niewątpliwie był grą rewolucyjną, w której fabuła odgrywała kluczową rolę. Magią, której nie potrafili ogarnąć inni deweloperzy był fakt, Hideo Kojima nagiął prawa rzeczywistości. Metal Gear Solid w TAKIM wydaniu i z takim rozmachem nie miał prawa powstać. Po prostu nie pozwalały na to możliwości Playstation. A jednak. Długość rozgrywki, jej rozmach, brak kompromisów sprawił, że Metal Gear Solid złotymi zgłoskami wpisał się w kanon najlepszych gier ever.
Metal Gear Solid przyciągał do siebie przede wszystkim innowacyjnością. Hideo Kojima w 1998 r. zaserwował nam:
fabułę rodem z filmów hollywoodzkich, na którą składają się świetnie napisane postaci wraz z ich mocnymi i słabymi stronami oraz motywami działania;
niebanalną oprawę graficzną wypełnioną fajnymi kadrami;
fenomenalną ścieżkę dźwiękową;
rozwiązania interakcyjne samego gracza wykraczające poza klikanie w przyciski na kontrolerze: Mantis i jego czytanie w myślach (w oparciu o gry jakich stan zapisów mamy na karcie pamięci); podmiana portów by wygrać walkę; uczucie nakłuwania ramienia podczas injekcji wykonywanej przez Naiomi (wydała polecenie przyłożenia pada do ciała); FAQ poruszania się przedstawiony przez porucznika; rozwiązania z granatami zakłócającymi elektronikę; możliwość rozwiązania problemu na więcej niż jeden sposób;
Wówczas, w 1998 roku gra przyciągała jak magnez neodymowy. Jednakże, po upływie wielu lat, podejście do tytułu obarczone może być różnego rodzaju niedogodnościami. Należy do nich zaliczyć:
uboga oprawa graficzna (np. powszechne migotanie tekstur, brak oczu, uszu, ust postaci itp.);
utrudniona rozgrywka przez pracę kamery (nie zawsze widzimy przeciwników);
niepotrzebny backtracking, silnie odczuwalny w dwóch momentach (walka ze Sniper Wolf oraz wątek z kartami);
walki z bossami: miałem wrażenie że w niektórych momentach gra oszukuje.
Kończąc ten tytuł w zeszłym tygodniu, zadałem sobie pytanie czy warto było zagrać. I może oprawa graficzna odstrasza, być może niektóre archaizmy wkurzają. Jednak patrząc na Metal Gear Solid jako na całość muszę stwierdzić, że Hideo Kojima stworzył tytuł ponadczasowy. Ten kto nie grał, powinien chociażby spróbować. Na spokojnie poświęcić grze kilka godzin.